Laboratoria przyrody

Królestwo roślin to dosłownie laboratorium przyrody. Tylko przy użyciu światła słonecznego, pierwiastków mineralnych i wody, rośliny produkują wszystkie, zasadnicze związki chemiczne, spotykane naturalnie w przyrodzie. Ze zwierzętami jest zupełnie inaczej… Zwierzęta zjadają rośliny, adoptując pochodzące z nich związki chemiczne do własnych potrzeb życiowych. Nawet mięsożercy, zjadając zwierzęta roślinożerne, zjadają na dobrą sprawę rośliny. Zwierzęta produkują też oczywiście w swoich organizmach specyficzne dla siebie związki chemiczne, niewystępujące lub występujące bardzo rzadko w królestwie roślin, ale i tak opierają się przy ich produkcji na związkach pochodzących pierwotnie z pokarmu roślinnego.

Zapewne wszyscy dobrze wiemy, że taką absolutnie niezbędną nam do życia substancją, możliwą do uzupełniania jedynie poprzez spożywanie roślin, jest witamina C. Warto przypomnieć, że reguła ta dotyczy również witaminy E. Jakie natomiast związki roślinne nie są nam do życia absolutnie niezbędne, ale ich spożywanie zapewnia nam wysoki komfort egzystencjalny?

Otóż chodzi tutaj w pierwszej kolejności o biomolekuły z szerokiej grupy polifenoli. Ich wysoki udział w diecie zapewnia nam przede wszystkim wysoką zdrowotność i sprawność układu sercowo-naczyniowego. Jak dowiodły jednak badania ostatnich lat, pewne szczególne pokarmy roślinne obfitują w związki z grupy poliamin, które dosyć niespodziewanie okazały się kluczem do zdrowej długowieczności.

Poliaminy

Poliaminy występują w komórkach zwierząt (w tym ludzi), roślin i bakterii, gdzie biorą udział w wielu biochemicznych procesach komórkowych, będąc centrami przemian azotowych. Pełnią też funkcje hormonów roślinnych i koenzymów. Wysokie stężenia poliamin stwierdzane są w tkankach charakteryzujących się wysoką intensywnością podziałów komórkowych, gdyż związki te są niezbędne w procesie replikacji DNA.

Niezależnie od udziału w cyklu komórkowym, poliaminy biorą również udział w odpowiedzi na stres, przeciwdziałaniu starzeniu się tkanek oraz regulacji tempa wzrostu i różnicowania się komórek. Ponieważ poliaminy syntetyzowane są przez komórki organizmów wyższych, nie zalicza się ich formalnie do grupy witamin. Jednak na zasobność naszego organizmu w poliaminy, jak dowiodły badania, zasadniczy wpływ ma ich podaż z zewnątrz, z pożywieniem.

Spermidyna

Bodaj najważniejszym dla naszego organizmu związkiem z grupy poliamin jest spermidyna. Austriaccy naukowcy z Uniwersytetu w Graz (Madeo, 2018) podkreślają, że – jak wynika z danych badawczych – wysoki udział spermidyny w diecie jest ściśle powiązany z wysoką zdrowotnością układu sercowo-naczyniowego człowieka. Uzyskane niedawno dowody badawcze wskazują jednocześnie, że zwiększona podaż spermidyny w pożywieniu zmniejsza w populacji ludzkiej śmiertelność powiązaną z chorobami nowotworowymi oraz opóźnia związaną z wiekiem neurodegenerację układu nerwowego ssaków.

Austriaccy naukowcy uznali za niezwykle ważny fakt, że wysoki udział spermidyny w diecie stanowi jednocześnie niezależny, korzystny parametr prognostyczny dla ogólnie zmniejszonej śmiertelności. Oznacza to, że wysokie spożycie spermidyny skutkuje zmniejszoną częstością zgonów, nawet po skorygowaniu w badaniach tego parametru o możliwe czynniki zakłócające, takie jak wiek, wskaźnik masy ciała, spożywanie alkoholu lub aspiryny, cukrzyca, zespół metaboliczny, aktywność fizyczna, płeć, status społeczno-ekonomiczny, a nawet jakość diety. W ten sposób dowiedziono, że obecna w pożywieniu spermidyna rzeczywiście jest zaangażowana przyczynowo w obniżenie ogólnej zachorowalności i śmiertelności w ludzkiej populacji.

Jeżeli natomiast chodzi o liczne badania na zwierzętach, wykonane przez grupy badawcze związane z Uniwersytetem w Graz, to przykładowo suplementacja spermidyny była w stanie powstrzymać związany z wiekiem spadek funkcjonalności układu sercowo-naczyniowego, zahamować rozwój nowotworu pod wpływem bodźców rakotwórczych oraz wydłużyć ogólny czas życia myszy o około 10%.

Jak to działa?

Na dzień dzisiejszy wyjaśniono już zasadnicze mechanizmy molekularne i komórkowe, poprzez które oddziałuje spermidyna, zapobiegając rozwojowi chorób wieku późnego i przedłużając nam życie. Otóż spermidyna hamuje przede wszystkim aktywności enzymu oznaczonego symbolem EP300, który jest stoperem procesu autofagii. Hamowanie EP300 przez spermidynę stymuluje więc w rezultacie autofagię.

Dlaczego to takie ważne dla zdrowia i długowieczności? Przede wszystkim z tego powodu, że proces autofagii, którego zadanie polega na oczyszczaniu komórek z rozmaitych odpadów procesów życiowych, jest głównym mechanizmem przystosowania komórek do stresu. Jest przy tym najważniejszym szlakiem obrotu elementów komórkowych, w tym całych organelli, odpowiedzialnym za regenerację, czyli odmładzanie, zasadniczo wszystkich struktur komórkowych. Z tego też powodu, jak się okazuje, proces autofagii odznacza się niezwykle szerokim potencjałem przeciwstarzeniowym. I to do tego stopnia, jak dowiodły badania, że wszystkie manipulacje odżywcze, farmakologiczne i genetyczne, które wydłużają zdrowe życie, aby były skuteczne, wymagają aktywacji procesu autofagii.

pszenica

Najobfitsze źródła spermidyny

Żywność pochodzenia zwierzęcego nie jest szczególnie obfitym źródłem spermidyny. W tej kategorii produktów prym wiodą sery. W większości serów zawartość spermidyny wynosi 69 nmol/g, z wyjątkiem sera pleśniowego, który jest produktem o relatywnie wysokiej zawartości tej poliaminy – 262 nmol/g.

Poliaminy są wszechobecne w produktach pochodzenia roślinnego, chociaż ich zawartość jest różna w zależności od rodzaju żywności. Spermidyna, obecna we wszystkich pokarmach pochodzenia roślinnego, jest generalnie dominującą poliaminą w świecie roślin. Kategorie żywności o najwyższej zawartości spermidyny to zboża, rośliny strączkowe i produkty pochodzące z soi.

Znaczące ilości spermidyny zawierają również grzyby, groch, orzechy laskowe, pistacje, szpinak, brokuły, kalafior i fasolka szparagowa (do 398 nmol/g). Najniższe poziomy notowane były w kategorii owoców; przykładowo w jabłkach, gruszkach, wiśniach, pomarańczach lub mandarynkach podawane wartości spermidyny są niższe niż 21 nmol/g. Ale na tle wszystkich produktów spożywczych szczególnie wyróżniają się dwa z nich – kiełki pszenicy i soja, z odpowiednimi wartościami 2437 i 1425 nmol/g dla spermidyny.

Ile jej potrzebujemy?

Wprawdzie obecnie nie ma jeszcze oficjalnych zaleceń dotyczących dziennego spożycia poliamin, niemniej w literaturze tematu pojawiły się już pewne sugestie. Otóż szwedzcy naukowcy zaproponowali swojego czasu (Atiya, 2011) spożycie spermidyny na poziomie 540 μmol na dobę, biorąc pod uwagę wytyczne dotyczące zdrowej diety, która promuje wysokie porcje owoców, warzyw i zbóż. Taka jej ilość miałaby chronić nas przed chorobami wieku późnego i przedłużać nam życie. Szacunki te są 2-3 razy wyższe niż przeciętne, ustalone w badaniach spożycie spermidyny w populacji europejskiej, amerykańskiej i azjatyckiej.

Aby więc osiągnąć optimum spożycia spermidyny, wystarczyłoby dodać do normalnej, codziennej diety 100 g kiełków pszenicy lub 200 g jakiegoś produktu sojowego. Można oczywiście zastosować mniejsze porcje, skupiając się na wysokim udziale w diecie groszku, orzechów laskowych, pistacji, szpinaku, brokułów, kalafiorów i fasolki szparagowej. Dobrym dodatkiem będzie oczywiście też ser pleśniowy, który, obok spermidyny, zawiera również rekordowe ilości witaminy K2 (ok. 900 mcg/100 g), chroniącej nasz organizm przed problemami zdrowotnymi, wynikającymi z wapnienia z wiekiem naczyń krwionośnych, zastawek serca i innych tkanek miękkich.

Sławomir Ambroziak

Zawarte treści mają charakter wyłącznie edukacyjny i informacyjny. Starannie dbamy o ich merytoryczną poprawność. Niemniej jednak, nie mają one na celu zastępować indywidualnej porady u specjalisty, dostosowanej do konkretnej sytuacji czytelnika.
Komentarze (15)
M-ka

Bardzo ciekawe.

0
ambroziak

Też mi się wydało ciekawe, dlatego poczułem potrzebę podzielenia się tym tematem z Czytelnikami.

1
M-ka

Wielkie dzięki :) .
Bardzo ciekawa substancja - taka jakby witamina wzrostu,a zarazem zwalczająca różne patologie; miecz obosieczny...

0
ambroziak

Spermidyna może okazać się jednym z najważniejszych mikroskładników pożywienia.

1
M-ka

Na to wygląda! Np. działanie antynowotworowe na starość?.. Coś niesamowitego.

Poza tym lubię wymienione produkty, zarodki pszenne... Kiełków chyba nigdy nie jadłam, trzeba spróbować :) .

0
ambroziak

Też chyba włączę do diety kiełki pszenicy. Tym bardziej, że mają ponad 25% białka.

0
M-ka

Dużo. Na pewno to jest świetny pomysł na wzbogacenie posiłków o roślinne pełnowartościowe białko - mam na myśli taki dodatek do dań z warzyw itp.

0
ambroziak

Zgadza się! Kiełki pszenicy są chyba najlepszym sposobem na uzupełnianie spermidyny. Jeżeli bowiem chodzi o soję, to smakuje mi tylko tempeh. Poza tym faceci nie mogą jeść zbyt dużo soi z uwagi na zawartość estrogennych izoflawonów. Pewna ilość izoflawonów jest jednak pożyteczna dla mężczyzn z uwagi na ich ochronne działanie na prostatę.

0
M-ka

Moim zdaniem przeciętny mężczyzna jada teraz dużo mniej izoflawonów czy też ogólnie - strączków, niż to było przyjęte ze 40 lat temu, kiedy panowie generalnie byli dużo szczuplejsi i często - zdrowsi.

Grochówka, fasolówka, fasolka po bretońsku, barszcz z fasolką - to były popularne dania i moim zdaniem o niebo smaczniejsze niż te wszystkie sojowe "wynalazki", które zrobiły się modne zamiast.

Do czego zmierzam - że można nie jeść tej nieszczęsnej soi, a za to inne źródła izoflawonów i spermidyny (więcej innych nasion) i będzie wilk syty, owca cała i dojdą inne związane z tym korzyści, np. dla flory jelitowej i co za tym idzie - poziomu BF (u ludzi którzy mają za wysoki).

Ludzie popadli w jakąś strączkofobię, a przecież to były typowe MĘSKIE dania i nie znam przypadku, żeby ktoś od nich utył, a od niby niewinnych napojów czy przekąsek i owszem, bardzo szybko się tyje i hormony dostają w kość.

0
ambroziak

Fasolka po bretońsku to moja ulubiona potrawa. Strączkowe rzeczywiście zawierają formę błonnika, na której najlepiej rozwija się pożyteczna mikroflora probiotyczna.

0
M-ka

O, niechcący i fasolkę trafiłam :) . Ja też bardzo lubię... Pamiętam jeszcze czasy, kiedy to było obok bigosu modne danie barowe, podawane ze smacznym chlebem.
Co do bakterii, to był na jakimś polskim kanale fajny film na temat odżywiania: jak poprawić swoją florę bakteryjną z wyjściowego niezbyt dobrego stanu po zachodniej diecie - i jedzenie strączków to było chyba główne zalecenie. Z tego, co pamiętam to sprawdzali te bakterie pod mikroskopem przed i po i po kilku tygodniach była wyraźna poprawa.

0
ambroziak

Podobno rośliny strączkowe i owies mają najlepszy błonnik dla pożytecznych bakterii probiotycznych.

1
M-ka

Czyli łatwo je stosować przemiennie; dobrze wiedzieć.

Mnie w ogóle te mikrożyjątka stawiają na baczność - czytam na przykład, że "Bakterie probiotyczne potrafią się komunikować z naszym DNA" za pośrednictwem związków azotu... Czy wpływać na ekspresję genów... Takie hipotezy... (może już część udowodniono). Szok.
Czyli jak im jest dobrze z nami, to przedłużą nam życie czy zapobiegną chorobom, a jak nie, to nam nie pomogą...

Oczywiście mało co wiadomo na ten temat, np. jaka jest rola bakterii w mózgu??

Ogromnie ciekawe, niezbadane lądy :) . Tak samo komunikacja z nimi za pośrednictwem naszych emocji.
Zazdroszczę młodym ludziom, że będą mieli okazję poznawać dalsze odkrycia, bo to jest magiczne :) .

0
ambroziak

Mamy w sobie więcej komórek symbiotycznych mikrobów, niż naszych własnych. Wprawdzie badania wciąż trwają, ale już dzisiaj wiadomo, że prawidłowy stan mikrobioty wpływa pozytywnie dosłownie na cały organizm.

0
M-ka

Wiadomo, skąd się wzięło powiedzenie: nie wszystek umrę :D

0