Oferta produktów dla wegan staje się coraz szersza. O ile z dawnych lat większość z nas pamięta pewnie paczki pełne czegoś, co przypominało wysuszoną gąbkę, a co nazwane było kotletem sojowym, tak dziś idąc do sklepu, możemy przebierać do woli. Możesz kupić roślinne kotlety mielone, panierowane, różne rodzaje kiełbasek, wegańskie plastry przypominające wędlinę czy ser, pasty kanapkowe, hummusy, lasagne, dania na bazie makaronu czy kaszy, jogurty, desery i wiele, naprawdę wiele innych. Wybór jest niesamowity.

To wielkie ułatwienie dla wegan, którzy nie muszą już stać w kuchni i moczyć fasolę, potem ją gotować godzinami, a następnie blendować, przyprawiać i tworzyć różne cuda. Teraz wystarczy pójść do sklepu i na spokojnie sobie wybrać. Co więcej, te wszystkie produkty są naprawdę smaczne (w przeciwieństwie do wspomnianych kotletów sojowych, które trzeba było solidnie doprawić, żeby się dało zjeść). Pojawia się jednak pytanie....

Czy to wszystko idzie w dobrym kierunku?

Jakiś czas temu można było zauważyć w sklepach zdecydowany napływ różnych nowości, które zaskakiwały całkiem przyzwoitym składem. Na chwilę obecną, statystyczny weganin, czytając etykietę, drapie się po głowie, zastanawiając się nad coraz dłuższą listą składników. Dylemat jest szczególnie większy, jeśli się naczytamy, że wiele z magicznie brzmiących składników, stabilizatorów, aromatów itp. może być w jakiś sposób powiązany z wykorzystaniem zwierząt. Choć nazwa na nic nie wskazuje, to już wgłębiając się w temat, może się okazać, że składnik powstał z jakiejś tkanki zwierzęcia, lub przy wykorzystaniu w produkcji innego produktu pochodzenia zwierzęcego.

Jakie produkty zatem wybierać?

Zawsze najbezpieczniej jest zrobić coś samemu. Wtedy masz pewność, że wiesz, co jesz. Jeśli natomiast chcesz skorzystać z gotowych wyrobów, wówczas szukaj takiego, który ma prosty skład. Im mniej składników, tym mniej przetworzony produkt. W końcu wszelkiego rodzaju substancje dodawane są po to, by nadać produktowi smak, konsystencję, wydłużyć trwałość itp.

{{bestsellery=899;title="Sprawdzone białka wegańskie/roślinne}}

A co z dopiskiem "może zawierać mleko i jaja"?

Taki zapis znajduje się na wielu produktach. Wynika to z tego, że w jednej fabryce mogą być wytwarzane zarówno produkty wegańskie, jak i niewegańskie. Jest to bardziej informacja dla alergików. Weganie jak najbardziej mogą takie produkty jeść.

Czy wegański zawsze oznacza "zdrowy"?

Jakoś tak się złożyło, że wielu myśli, że skoro coś jest wegańskie, to jest zdrowe. To tak samo, jak parę lat temu nagle wszyscy chcieli przejść na dietę bezglutenową, żeby schudnąć. Dużo czasu zajęło dietetykom, trenerom i innym promotorom zdrowia, żeby uświadomić społeczność, że "bezglutenowy" nie oznacza wcale, że coś jest mniej kaloryczne, zdrowsze, bardziej fit itp. Czekoladowy torcik bezglutenowy wciąż może zawierać tonę cukru i tłustą czekoladową masę. Po prostu biszkopt jest zrobiony z innej mąki i taki produkt jest bardziej dedykowany osobom, które są uczulone na gluten, aniżeli tym, które chcą schudnąć.

Podobnie jest z produktami roślinnymi. To, że coś jest wegańskie, nie oznacza, że jest dietetyczne, zdrowe itp. Jak to możliwe skoro weganizm opiera się na roślinach? Przecież są one takie zdrowe, pełne witamin i minerałów? Owszem, jeśli samodzielnie komponujemy swoje posiłki, dbamy o jakość składników, o kaloryczność i zróżnicowanie posiłków, wówczas można uzyskać wiele korzyści zdrowotnych. Inaczej sprawa wygląda, gdy opieramy swoją dietę na gotowcach. Bo czym się różni gotowy wegański burger od zwykłego burgera czy hot doga z folii? I to, i to może być wysokoprzetworzonym produktem pełnym konserwantów, byle tylko wyglądał długo na świeży i miał intensywny smak.

Dlatego, jeśli chcesz zadbać o jakość spożywanych produktów, to czytaj etykiety! Wybieraj te, które mają krótki skład, którego nie musisz analizować z podręcznikiem do chemii.

Zawarte treści mają charakter wyłącznie edukacyjny i informacyjny. Starannie dbamy o ich merytoryczną poprawność. Niemniej jednak, nie mają one na celu zastępować indywidualnej porady u specjalisty, dostosowanej do konkretnej sytuacji czytelnika.
Komentarze (0)